czwartek, 8 marca 2012

SIOSTRA DIDI

Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że staję się popularna w moim budynku. Kiedyś za sprawą bloga, teraz chyba dlatego, że prowadzę niemalże aptekę. Leków na biegunki, głowę, bolące gardło mam całą armię, no i od tego się zaczęło. Jedna koleżanka pamiętała o mnie tylko wtedy, kiedy była w potrzebie i ja naiwna dawałam się nabierać. Ale jak tu nie poratować tabletką, gdy organizm walczy z chorobą. Jestem zołzą, ale jeszcze serce mam, to się zlitowałam razy kilka. A zaczęło się tak. Ponad dwa miesiące temu usłyszałam pukanie do drzwi. Myślę sobie, że to albo spryskiwacze na robaki pukają, albo włączyłam alarm przeciwpożarowy w rezydencji, albo moja Anka zgubiła klucze. Bo kto inny? Otworzyłam i w odległości prawie dwa metry od drzwi stanęła dziewczyna. Ubrana w ciemne ładnie skrojone spodnie, białą koszulę, a w ręce miała torebkę. -Cześć jestem Twoją nową sąsiadką, jestem z Chorwacji i przyszłam się przywitać. Szczęka lekko mi opadła i zaprosiłam ją do środka. Okazała się bardzo miłą osobą, ale moje zaskoczenie nie miało końca. Na korytarzu, nie zawsze usłyszy się odpowiedź na "dzień dobry", które wypowiedziane w stronę koleżanki z pracy, zostaje zignorowane. A tutaj proszę, przychodzi sąsiadka w ramach wieczorka zapoznawczego i chce się integrować. Jest mi bardzo miło. Sąsiadka przychodzi zawsze gdy ma wolne, świeci się u mnie światło i sobie plotkujemy.

Ale to co wydarzyło się wczoraj, przeszło moje oczekiwania. Umówiłam się ze Stefanem, który mieszka w Doha tysiąc lat i poznaliśmy się kiedyś w samolocie. Uznałam, że nowe towarzystwo i wyjście na drinka, szczególnie w dzień kobiet na pewno dobrze wpłynie na moje samopoczucie. Stefan to nie prawdziwe imię kolegi, ale niech tak już zostanie. Do wyjścia zostało 15 min., kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Bez kapcia, z pomalowanym jednym okiem, włosami spiętymi w artystyczny nieład - biegnę do drzwi. Otwieram, a tam stoi młoda dziewczyna o arabskich rysach, trudno na pierwszy rzut oka ocenić skąd przybywa, ale na pewno arabska krew płynie w żyłach. Nałożony miała bordowy, cienki szlafrok i minę miała skwaszoną. Mówi, że jest sąsiadką i że ją brzuch boli, czy nie poratuję jakąś tabletką. Zaczęłam się zastanawiać, czy w windzie nie wisi ogłoszenie z numerem mojego mieszkania, tym bardziej, że dziewczyna nie była  z mojego piętra. Dałam jej Ranigast i zostało mi 10 min do wyjścia, a Stefan jak na złość przyjechał punktualnie. Poszliśmy do JazzClubu, gdzie jest muzyka na żywo i bardzo miła atmosfera. Spotkaliśmy dwie Polski i połączyliśmy siły przy stoliku. Cudowny wieczór, w wyśmienitym towarzystwie a przy okazji było co świętować. Mamy bowiem w kozie naszą pierwszą polską CS. Gratuluję jeszcze raz awansu! Mam nadzieję do szybkiego zobaczenia i dziękuję za uroczy wieczór.

Tak to zdobywam nowych sąsiadów, poznaję dolegliwości lokatorów i czuję się jak Doktor Quinn. Niedługo mianują mnie dozorcą i będę miała nocne dyżury, jakby komuś trzeba było udzielić pierwszej pomocy. Od razu przypomina mi się Egipt i wieczne telefony, że naród siedzi u Wujka Cześka i nie ma takiej mocy, która by ich wyciągnęła na zbiórkę do Kairu o pierwszej w nocy. Jak nie urok to sraczka. Dzisiaj odbieram paszport z wizą do Hameryki i już się nie mogę doczekać pierwszego lotu. Jutro Barcelona i spotkanie z Sylwią, której strasznie dawno nie widziałam. To Sylwia zatrudniła mnie jako Au-Pair chyba 7-8 lat temu i do dzisiaj jesteśmy w kontakcie. Zapowiada się piękny dzień w Hiszpanii.

1 komentarz:

  1. Ciekawe...skąd ta chęć niesienia pomocy? czyżby w genach?A swoja droga to miłe ,że pukaja do ciebie,że sie integrujesz.Widocznie przyciagasz do siebie...pozytywnie nastawiona do życia.Powodzenia i pisz ...bo to wszystko jest ciekawe.

    OdpowiedzUsuń