sobota, 7 czerwca 2014

KAWA NA ŁAWĘ

Dostaję już maile z pogróżkami, gdzie jakiś nowy wpis. No to kawa na ławę. Zacznę jak zwykle od końca czyli rozpętało się piekło. Tak jak lubię słońce, wysoką temperaturę i szum klimatyzatora, to w tym roku drzwi szatana otworzyły się na oścież i temperatura poniżej 47 stopni w ciągu dnia nie spada. A to dopiero przedsmak piekielnych katuszy. Każdego roku zaskakują mnie te upały, chociaż wiem, że przyjdą i że będzie gorąco, do tego mam przecież czarny samochód, ale co roku jakbym odkrywała Amerykę, że ciepło, że już i że tak szybko. Zupełnie ominął mnie sezon basenowo-plażowy i teraz czekać trzeba do września, żeby na plaże z materacem dmuchanym wyskoczyć.

Jeśli o plaży mowa to wreszcie podjęłam wyzwanie "skalpel". Gdzie człowiek nie spojrzy wszędzie Chodakowska i Chodakowska, koleżanki ćwiczą i chwalą się rezultatami. Ale żebym ja się dała nabrać na ten FB funklub z motywacją w tle, jak można mieć piękne ciało wykonując serię na oko łatwych ćwiczeń, to minęły lata świetlne. No i pewnego dnia spotkałam się z Tysia i największą kierowniczką od ciast we Wrocławiu, która przekonała mnie, że ta cała Chodakowska jest warta zachodu i że powinnam spróbować. Ćwiczę! I jak Ewka obiecała, widać już pierwsze efekty. Przypominam trochę film odtwarzany w slow-motion bo podjadam ciasta, cukiereczki i nie odmawiam sobie niczego, bo takiego skalpela to ja sobie nie zafunduje, żeby wszystkiego odmawiać. No więc z małym oszustwem w tle, stopa flex i jadę dwadzieścia powtórzeń. Budzę się w nocy i powtarzam " pamiętaj, że Twoje ciało może więcej niż podpowiada Ci Twój umysł" - psychoza.

Katar wreszcie może pochwalić się nowym lotniskiem. Plusy - w porównaniu do starego ma same plusy. Minusy - nie uwolnimy się nigdy od autobusów, więc nie każdy będzie miał okazję wchodzić na pokład klimatyzowaną tubą, jak dla mnie ciemne, szaro-szare, mało światła, ale za to dużo wodnych akcentów z roślinkami. No i nie mogę ominąć gigantycznego żółtego misia z nocną lampką, wartego 6,8 milionów dolarów, po co? Do dyspozycji pasażerów komputery Apple Mac i z pewnością wiele więcej, ale będę odkrywać uroki lotniska przy okazji prywatnej podróży, bo w pracy nie mamy szansy wszystkiego zobaczyć.

Pod koniec maja poleciałam do Abu Dhabi na koncert Justina Timberlake'a. I jak jesteście w Polsce i nie macie biletów na sierpniowy koncert w Gdańsku, to jesteście placuchami. Było tak zajebiście, że uśmiech mam do teraz jak sobie pomyśle, co to były za emocje. Ha..większe były tylko przy kontroli paszportowej, kiedy mojej koleżanki nie wypuścili z Kataru ( brak pozwolenia na wyjazd z kraju ) i w ostatniej chwili podjęłam decyzję, że lecę sama. Hotel zapewniał autobus na koncert więc w wesołym busie poznałam ludzi z Dubaju, z którymi bawiliśmy się przy największych hitach Justina. Stadion du Arena wypełniło ponad 20 tysięcy ludzi w różnym wieku. Nie było napalonych nastolatek z plakatami, a w zamian międzynarodowy misz-masz narodowości, grupy przyjaciół, małżeństwa, pary i chłopcy bez koszulek. Gorąco było okrutnie, więc zanim pojawił się JT, wszyscy wyglądali jakby stali pod fontanną. Wreszcie się zaczęło - czapki z głów! Impreza światowego formatu, talent to jedno ale w połączeniu z przygotowaną choreografią, zespołem tancerzy, Tennessee Kids i wizualizacjami, które przyprawiały o zawroty głowy, można bez ogródek powiedzieć, że warto było czekać siedem lat na powrót niezaprzeczalnej gwiazdy na scenę muzyczną. Tłum bawił się w najlepsze, mimo rozmazanych makijaży i mokrych włosów - JT pozwolił sobie skomentować ten stan rzeczy i powiedział: "Hello Abu Dhabi! Let me just get this out the way. It is really f****** hot here. We can’t turn the air conditioning on in here?" Było bosko! Ale co ja wam będę mówić, Justin to Justin. I jakby to powiedziała moja kumpela.."stara nie obchodzą mnie teraz cudze dzieci, ząbkowanie, kto jaką kupę zrobił i jakie ich dzieci są piękne i wspaniałe, ja mam teraz problem czy jechać na Justina czy nie".


 A z plotek z pierwszej ręki..miałam na pokładzie znaną piosenkarkę, filigranową blondynkę - zgaduj zgadula...