Facetowi żona zaczęła mówić przez sen. Jakieś jęki i imię: Rysiek. Bez dwóch zdań doprawiała mu rogi. Aby to sprawdzić, pewnego dnia udał, że wychodzi do pracy i schował się w szafie. Patrzy, a tu żona idzie pod prysznic, układa sobie włosy, maluje się, perfumuje i w samej koszulce nocnej wraca do łóżka. W tym momencie otwierają się drzwi i wchodzi Rysiek... Super przystojny, wysoki, śniada cera, czarne, bujne włosy - jednym słowem bóstwo. Facet w szafie myśli: "Muszę przyznać, że ten Rysiek ma klasę!". Rysiek zdejmuje powoli koszulę i spodnie, a na nim stylowe ciuchy, najmodniejsze i najdroższe w tym sezonie. Facet w szafie myśli: "Ku**a,ale ten Rysiek, to jednak jest za**bisty!". Rysiek kończy się rozbierać od pasa w górę, a tu na brzuchu krateczka - kaloryfer, wysportowany, a na klacie grają mięśnie. Facet w szafie myśli: "Ku**a, ten Rysiek, to ekstra gość!". Rysiek zdejmuje super trendy bokserki, a tu pała aż do kolan. Facet w szafie myśli: "Orzesz ku**a, Rysiek to za**bisty buhaj!". W tym momencie żona zdejmuje koszulę nocną i pojawia się obwisły brzuch, piersi aż do pasa i cellulitis. Facet w szafie myśli: "Ja pie**ole! Ale wstyd przed Ryśkiem".
Z pozdrowieniami dla Eweliny z nurkowania :*
sobota, 26 września 2009
sobota, 5 września 2009
CO MI W GŁOWIE SIEDZI
W Egipcie nadal gorąco. Wieczory chłodne, jeśli 28 stopniowy wieczór można tak nazwać. Morze gorące a turyści nie dają aż tak bardzo w kość. Rozpoczęłam kurs nurkowy i było bosko. Czekam z utęsknieniem na kolejne lekcje i kolejny patent do kolekcji. Myślę, że przyjdzie czas aby je kiedyś wykorzystać. W Egiptowie ramadan, więc wiele atrakcji w ciągu dnia nie ma. Nie chce mi się wracać do Polski i najchętniej jeszcze bym tu trochę została. Ahh...
wtorek, 1 września 2009
NIESAMOWITE PRZEŻYCIE - NURKOWANIE
Jak mówi Pani Magda, nurkowanie jest dla każdego. Dla małych, dużych, grubych, chudych, wysokich, niskich, dla pływających i niepływających. Pani Magda przyjeżdża do mnie na spotkania informacyjne i w niesamowity sposób opowiada o nurkowaniu głębinowym- czyli INTRO DIVING. Krótka prezentacja i ponad 50 % osób zawsze decyduje się spróbować. Nie każdy do końca świadomy, czego może się spodziewać pod wodą, ale z nutką ekscytacji czeka na dzień kiedy przyjdzie mu nurkować na głębokość 10 metrów.
Prezentacja dobiega końca i poszczególne osoby zadają nurtujące ich pytania. Widzę przerażenie w ich oczach i strach. Myśli krążą w ich głowach - czy przełamią swoje obawy i lęk, czy zejdą aż tak głęboko, czy będą potrafili uspokoić oddech i podziwiać zapierający dech w piersiach podwodny świat?
Wszystkie pytania zostają zaspokojone i otrzymują bilet na wycieczkę.
Zbiórka wczesnym rankiem. Jest 20 min czasu na zjedzenie śniadania i w drogę. No oczywiście można by jeść śniadanie nawet 50 min dłużej, bo kierowca ma spóźnienie. Godzinne czekanie, żołądek przyklejony do pleców i wypatrywanie egipskiego przewoźnika. Po godzinnym spóźnieniu, jest i nasz driver. Uśmiechnięci i w idealnych humorach pędzimy egipską autostradą do centrum nurkowego w Hurghadzie. W bazie czeka na nas zniecierpliwiona grupa przyszłych nurków oraz Pani Magda. Dostajemy koszyk z numerem oraz sprzęt - maski, pianki oraz płetwy. Idziemy na statek. Nowe piękne łodzie czekają w przystani. Grupa około 20 osób przygotowana na wielką przygodę. Wypływamy. Raptem parę minut od wypłynięcia zatrzymujemy się przy policji, która kontroluje stan naszej łodzi oraz zapisuje ile osób wypływa i na jaką rafę koralową się udajemy. Przyjemny wietrzyk, piękne widoki a w głowie wirują myśli o tym co czeka nas już za chwilę. Na górnym pokładzie, który został nazwany "słonecznym" zbierają się uczestnicy wycieczki i kilku instruktorów. Następuje podział na grupy według znajomości języka. Najliczniejsza grupa polska, niewielu Rosjan, Francuz z 8-9 -cio latkiem szczerbatym w 90- ciu procentach i z owłosionymi nogami ( jak na dziecko, które jest w wieku komunijnym to jakiś king kong) Anglik z rodziną i przystojniak z Polski ze swoim indywidualnym kursantem. Pokład słoneczny został podzielony na sekcje i każda grupka znalazła dla siebie trochę miejsca. Pani Ewelina zaczyna prezentację. Powoli i dokładnie wyjaśnia na czym będzie polegało dzisiejsze nurkowanie i odpowiada na szereg często zabawnych pytań. Pokazuje w jaki sposób należy wylać wodę z maski, gdy będziemy pod wodą a maska będzie nie do końca szczelna oraz pokazuje jak działa urządzenie a'la gwiezdne wojny służące do oddychania pod wodą. Następnie czas na lekcję komunikowania się. Do porozumiewania się pod wodą będą służyły nasze dłonie. Pani Ewelina pokazuje pierwszy znak - łączymy kciuk i palec wskazujący tak, aby powstało kółeczko, czyli OK jest SUPER. Znak numer dwa kciuk skierowany w dół, można by powiedzieć że nam się kompletnie nie podoba - oznacza NURKUJEMY. Trzeci podobny do poprzedniego, z różnicą iż kciuk wędruje do góry, trzeba oduczyć się przyzwyczajeń sygnalizując JEST SUPER, tym razem będzie oznaczało CHCĘ DO GÓRY. Amatorzy nurkowania często zmuszają instruktora do wyjścia na powierzchnię, na pytanie instruktora co się dzieje, dlaczego do góry ? osoba odpowiada " no przecież mówię że jest zajebiście".
Znaki opanowane. Przychodzi tzw. cykor. Pani Magda wyczytuje listę wg. imion i zaprasza na dolny pokład celem przygotowania i ubrania się w sprzęt. Wciskam się w piankę, szukam swojej maski z koszyka numer osiem, wkładam płetwy, beżowy zapina pas z ołowiem ( ciężki jak pieron) i siadam na drewnianej ławeczce z kilkunastoma butlami w około. Pluję do maski, żeby nie spróbowała mi pod wodą parować. Czuję w brzuchu wszystkie organy, jakby motyle, mrówki wszystko naraz. Zakładam butlę ( a myślałam że pas był ciężki) i nerwowo próbuję automat do oddychania, czy działa cz nikt nie odgryzł małych dzyndzelków ze środka. Niby działa, ale pewności nie mam czy zadziała pod wodą. Odgłos a'la gwiezdne wojny brakuje jeszcze Obiłankenobi i Skajłokera.
O matko jak się boję... Serce bije mi jak oszalałe. No i przyszedł mój koniec. Pani Magda podnosi butlę tak ciężką, że chyba od razu pójdę na dno. Wstaję i kaczym krokiem przesuwam się do krawędzi łodzi. Mój atak paniki i próbę wycofania się pominę, więc zacznę od tego jak już znalazłam się w morzu. Ku mojemu zaskoczeniu, unoszę się ślamazarnie na powierzchni. Nadal spanikowana pod okiem egipskiego instruktora wkładam głowę pod wodę. I ponownie ku mojemu zaskoczeniu, okazuje się, że automat działa rewelacyjnie i jestem gotowa nurkować i podzwiać rybki wszelakich barw i odcieni. Kciuk w dół i po kilku minutach byłam już 6 metrów pod wodą. Kolorowe ryby, małe i duże,ładne i brzydkie, mijały mnie jakbym była gigantyczną mega dziwną rybą. Pojawił się człowiek z kamerą, udawałam że macham i pokazywałam znak, że jest super. Kamerzyście to wystarczyło i popłynął do innych nurków, zmuszając ich do zbędnych ruchów w stronę kamery. Spokojny oddech pod wodą i podziwianie tych niesamowitych podwodnych głębin to jedyna rzecz, którą trzeba robić pod wodą. Wszystko pozostałe wykonuje za nas instruktor. No zapomniałam o wyrównywaniu ciśnienia poprzez zatkanie nosa aż poczujemy lekkie pyknięcie w uszach, ale to też bułka z masłem.
Spotkanie z najbrzydszą rybą na świece mureną i wyjście na powierzchnię. Nareszcie uśmiech i ogromna radość. Nie wierzę, że udało mi się tego dokonać. Pokonałam swój strach i zanurkowałam w morzu czerwonym. Ufff...czuję się bosko. Fantastyczne uczucie nie opuszcza mnie aż do obiadu. Chwila relaksu na łodzi i czas na drugie nurkowanie. Teraz już jak to się mówi "na śmietanie". Bez stresu, że się uduszę pod wodą na dodatek będę nurkować z Patrycją ( pracuje jako animator w hotelu i pojechałyśmy razem ).
Skok do wody i plum pod wodę. Nasz tryskający optymizmem instruktor rozbawia nas prawie do łez, które pod wodą są niewskazane, nie mówiąc już o uśmiechu. Nie chciałabym żebym nalała mi się woda do maski ani do maski ani to buzi. Drugie nurkowanie już o wiele przyjemniejsze. Wreszcie zobaczyłam oszałamiające rybki i inne stwory, które wcześniej dostrzegałam tylko w połowie ( źle naplułam do maski i delikatnie prawe oko mi zaparowało ). Żyjąca rafa koralowa z jednej strony przeraża a z drugiej zachwyca niesamowicie. Ktoś kto nigdy nie nurkował, nie jest w stanie wyobrazić sobie jakie skarby kryją się pod taflą wody. Podwodny świat kryje tyle tajemnic, co niebo pełne gwiazd. Zdecydowałam się na zrobienie kursu PADI. "Być w Egipcie i nie nurkować to siara co najmniej na całą Polskę" Z pozdrowieniami dla Madzi oraz wszystkich, którzy odważyli się zanurkować.
Prezentacja dobiega końca i poszczególne osoby zadają nurtujące ich pytania. Widzę przerażenie w ich oczach i strach. Myśli krążą w ich głowach - czy przełamią swoje obawy i lęk, czy zejdą aż tak głęboko, czy będą potrafili uspokoić oddech i podziwiać zapierający dech w piersiach podwodny świat?
Wszystkie pytania zostają zaspokojone i otrzymują bilet na wycieczkę.
Zbiórka wczesnym rankiem. Jest 20 min czasu na zjedzenie śniadania i w drogę. No oczywiście można by jeść śniadanie nawet 50 min dłużej, bo kierowca ma spóźnienie. Godzinne czekanie, żołądek przyklejony do pleców i wypatrywanie egipskiego przewoźnika. Po godzinnym spóźnieniu, jest i nasz driver. Uśmiechnięci i w idealnych humorach pędzimy egipską autostradą do centrum nurkowego w Hurghadzie. W bazie czeka na nas zniecierpliwiona grupa przyszłych nurków oraz Pani Magda. Dostajemy koszyk z numerem oraz sprzęt - maski, pianki oraz płetwy. Idziemy na statek. Nowe piękne łodzie czekają w przystani. Grupa około 20 osób przygotowana na wielką przygodę. Wypływamy. Raptem parę minut od wypłynięcia zatrzymujemy się przy policji, która kontroluje stan naszej łodzi oraz zapisuje ile osób wypływa i na jaką rafę koralową się udajemy. Przyjemny wietrzyk, piękne widoki a w głowie wirują myśli o tym co czeka nas już za chwilę. Na górnym pokładzie, który został nazwany "słonecznym" zbierają się uczestnicy wycieczki i kilku instruktorów. Następuje podział na grupy według znajomości języka. Najliczniejsza grupa polska, niewielu Rosjan, Francuz z 8-9 -cio latkiem szczerbatym w 90- ciu procentach i z owłosionymi nogami ( jak na dziecko, które jest w wieku komunijnym to jakiś king kong) Anglik z rodziną i przystojniak z Polski ze swoim indywidualnym kursantem. Pokład słoneczny został podzielony na sekcje i każda grupka znalazła dla siebie trochę miejsca. Pani Ewelina zaczyna prezentację. Powoli i dokładnie wyjaśnia na czym będzie polegało dzisiejsze nurkowanie i odpowiada na szereg często zabawnych pytań. Pokazuje w jaki sposób należy wylać wodę z maski, gdy będziemy pod wodą a maska będzie nie do końca szczelna oraz pokazuje jak działa urządzenie a'la gwiezdne wojny służące do oddychania pod wodą. Następnie czas na lekcję komunikowania się. Do porozumiewania się pod wodą będą służyły nasze dłonie. Pani Ewelina pokazuje pierwszy znak - łączymy kciuk i palec wskazujący tak, aby powstało kółeczko, czyli OK jest SUPER. Znak numer dwa kciuk skierowany w dół, można by powiedzieć że nam się kompletnie nie podoba - oznacza NURKUJEMY. Trzeci podobny do poprzedniego, z różnicą iż kciuk wędruje do góry, trzeba oduczyć się przyzwyczajeń sygnalizując JEST SUPER, tym razem będzie oznaczało CHCĘ DO GÓRY. Amatorzy nurkowania często zmuszają instruktora do wyjścia na powierzchnię, na pytanie instruktora co się dzieje, dlaczego do góry ? osoba odpowiada " no przecież mówię że jest zajebiście".
Znaki opanowane. Przychodzi tzw. cykor. Pani Magda wyczytuje listę wg. imion i zaprasza na dolny pokład celem przygotowania i ubrania się w sprzęt. Wciskam się w piankę, szukam swojej maski z koszyka numer osiem, wkładam płetwy, beżowy zapina pas z ołowiem ( ciężki jak pieron) i siadam na drewnianej ławeczce z kilkunastoma butlami w około. Pluję do maski, żeby nie spróbowała mi pod wodą parować. Czuję w brzuchu wszystkie organy, jakby motyle, mrówki wszystko naraz. Zakładam butlę ( a myślałam że pas był ciężki) i nerwowo próbuję automat do oddychania, czy działa cz nikt nie odgryzł małych dzyndzelków ze środka. Niby działa, ale pewności nie mam czy zadziała pod wodą. Odgłos a'la gwiezdne wojny brakuje jeszcze Obiłankenobi i Skajłokera.
O matko jak się boję... Serce bije mi jak oszalałe. No i przyszedł mój koniec. Pani Magda podnosi butlę tak ciężką, że chyba od razu pójdę na dno. Wstaję i kaczym krokiem przesuwam się do krawędzi łodzi. Mój atak paniki i próbę wycofania się pominę, więc zacznę od tego jak już znalazłam się w morzu. Ku mojemu zaskoczeniu, unoszę się ślamazarnie na powierzchni. Nadal spanikowana pod okiem egipskiego instruktora wkładam głowę pod wodę. I ponownie ku mojemu zaskoczeniu, okazuje się, że automat działa rewelacyjnie i jestem gotowa nurkować i podzwiać rybki wszelakich barw i odcieni. Kciuk w dół i po kilku minutach byłam już 6 metrów pod wodą. Kolorowe ryby, małe i duże,ładne i brzydkie, mijały mnie jakbym była gigantyczną mega dziwną rybą. Pojawił się człowiek z kamerą, udawałam że macham i pokazywałam znak, że jest super. Kamerzyście to wystarczyło i popłynął do innych nurków, zmuszając ich do zbędnych ruchów w stronę kamery. Spokojny oddech pod wodą i podziwianie tych niesamowitych podwodnych głębin to jedyna rzecz, którą trzeba robić pod wodą. Wszystko pozostałe wykonuje za nas instruktor. No zapomniałam o wyrównywaniu ciśnienia poprzez zatkanie nosa aż poczujemy lekkie pyknięcie w uszach, ale to też bułka z masłem.
Spotkanie z najbrzydszą rybą na świece mureną i wyjście na powierzchnię. Nareszcie uśmiech i ogromna radość. Nie wierzę, że udało mi się tego dokonać. Pokonałam swój strach i zanurkowałam w morzu czerwonym. Ufff...czuję się bosko. Fantastyczne uczucie nie opuszcza mnie aż do obiadu. Chwila relaksu na łodzi i czas na drugie nurkowanie. Teraz już jak to się mówi "na śmietanie". Bez stresu, że się uduszę pod wodą na dodatek będę nurkować z Patrycją ( pracuje jako animator w hotelu i pojechałyśmy razem ).
Skok do wody i plum pod wodę. Nasz tryskający optymizmem instruktor rozbawia nas prawie do łez, które pod wodą są niewskazane, nie mówiąc już o uśmiechu. Nie chciałabym żebym nalała mi się woda do maski ani do maski ani to buzi. Drugie nurkowanie już o wiele przyjemniejsze. Wreszcie zobaczyłam oszałamiające rybki i inne stwory, które wcześniej dostrzegałam tylko w połowie ( źle naplułam do maski i delikatnie prawe oko mi zaparowało ). Żyjąca rafa koralowa z jednej strony przeraża a z drugiej zachwyca niesamowicie. Ktoś kto nigdy nie nurkował, nie jest w stanie wyobrazić sobie jakie skarby kryją się pod taflą wody. Podwodny świat kryje tyle tajemnic, co niebo pełne gwiazd. Zdecydowałam się na zrobienie kursu PADI. "Być w Egipcie i nie nurkować to siara co najmniej na całą Polskę" Z pozdrowieniami dla Madzi oraz wszystkich, którzy odważyli się zanurkować.
Subskrybuj:
Posty (Atom)