Tyle mam do opowiadania, że nie wiem od czego zacząć. Skończyłam się szkolić, były chwile zwątpienia, ale każdy mi powtarza, że będzie lepiej. Początki już takie są, chyba w każdej pracy. Trzeba trochę pocierpieć i popełnić kilka błędów, żeby później było już tylko lekko, miło i przyjemnie. Byłam na urlopie w Polsce, gdzie oprócz wyjazdu na narty z przyjaciółmi, byłam też na niewidzialnej wystawie o której koniecznie muszę opowiedzieć. Byliście kiedyś na wystawie, której nie widać i zapłaciliście za bilety? Brzmi dziwnie? Nic podobnego, to dopiero początek podróży w świat gdzie panuje totalna ciemność.
O wystawie dowiedziałam się od Julka. Juliusz Cezary mieszka w Doha i akurat wracał ze mną lotem z Warszawy. Opowiedział mi o wystawie, na którą zabrała go jego dziewczyna i był tak zafascynowany i nasączony wrażeniami, że musiałam zbadać temat od podszewki. "Wyobraź sobie, że całkowicie gaśnie światło..." pojawia się pierwsza informacja na oficjalnej stronie wystawy www.niewidzialna.pl. No dobra gaśnie światło i co dalej? Dalej wchodzisz w świat, który z jednej strony przeraża a z drugiej rozbudza wszystkie zmysły, które działają ze zdwojoną siłą. Pierwsza wystawa została otwarta w 2007 roku w Budapeszcie. Inspiracją do jej stworzenia była młoda para z Węgier. Nagła utrata wzroku u swojego męża, wzbudziła w kobiecie poczucie dostosowania się do zaistniałej sytuacji i zleciła wyciemnienie całego mieszkania. Ogromna przepaść w postrzeganiu świata nagle się zmniejsza, gdy podczas godzinnej wyprawy przekonasz się na własnej skórze, jak to jest być niewidomym.
Na "niewidzialną" warto zrobić wcześniej rezerwację. Wchodzi się co kilkanaście minut w grupach maksymalnie po osiem osób. Przez stronę internetową można wybrać dzień i godzinę, która nam najbardziej odpowiada. Dobrze przyjść z pół godziny wcześniej, gdzie w części widzialnej, przygotowane są sprzęty, gry, książki, które ułatwiają funkcjonowanie w codziennym życiu osobom niewidomym i niedowidzącym. Oczywiście prawie się spóźniliśmy, więc część widzialna przypadła nam na sam koniec. Wkładamy wszystkie nasze rzeczy do szafki, ściągamy zegarki, komórki i wszystko co może świecić musi zostać w szafce. Dostajemy instrukcje, żeby mieć w kieszeni kilka monet, przydadzą się później. Zbiera się nasza grupa i pierwszy raz widzimy się z naszym przewodnikiem na widok którego zbladłam. Przewodnik jest niewidomy. Otwiera drzwi gdzie widać tylko czarną płachtę i zaczynają mi się pocić ręce. Słychać odgłos zamykających się drzwi. Jest tak ciemno, że nawet w snach nie spotkałam takiej ciemności. Po omacku szukam rękawa Alka, żeby się nie zgubić i pierwsze co przewodnik prosi, żeby się przypadkiem nie trzymać za ręce. Jejciu, i po co mi była ta wystawa. Jestem lekko poddenerwowana, ale zaraz atmosfera się rozluźnia. Po chwili słyszymy kolejne informacje i prośbę o przedstawienie się. Dziwna sytuacja bo przecież się nie widzimy, i kto ma po kim się odezwać? Więc jakoś poszło i poznaliśmy imiona i głosy kolegów i koleżanki z grupy. Kurczowo trzymam się Alka, bo jednak podświadomość bierze górę i dopiero złapana na gorącym uczynku z bólem serca zdaję się tylko na siebie.
Nie mogę wam powiedzieć, co jest za czarną kurtyną, bo zepsułabym najlepszą zabawę. Na koniec można zadawać pytania i rozwiać wątpliwości. Czy zastanawialiście jak opisać kolory osobie która nigdy ich nie widziała? Jak zachowują się ludzie, gdy osoba niewidoma prosi o przeprowadzenie przez ulice. Będziecie w szoku, jak często lepiej od was postrzegają świat i jak pieką ciasto marchewkowe. Wyszłam tak oszołomiona, że nie mogłam przestać myśleć o tym czego przez tą godzinę doświadczyłam. Piękne doznanie, które polecam każdemu. Na wystawę można przyjść także z dziećmi, które radzą sobie w ciemności o wiele lepiej niż dorośli. Można wybrać opcję zwiedzania w obcym języku, ale trzeba się umówić już na konkretną godzinę poza te, które dostępne są na stronie w języku polskim. Rozbudź swoje zmysły, daj się porwać w świat, który będziesz mógł zobaczyć tylko oczami swojej wyobraźni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz