RIMEJK POLITYCZNY
Czas tak pędzi, że już po 25
latach robi się remake, czyli nową wersję filmu, jak choćby ostatnio
„Robocopa”. Że niby starsza wersja już archaiczna, efekty nie te,
dialogi zbyt drętwe, młodzieży trzeba podać coś świeżego. Może to i
racja, ale dlaczego nikt nie przysposabia na nowo sławetnych mów
politycznych sprzed dwóch, trzech dekad? Jak działacze partyjnych
młodzieżówek mają załapać, o co tam było kaman?
Postanowiliśmy nadrobić to kłopotliwe zaniedbanie.
Przedstawimy uwspółcześnione językowo i kulturowo wersje historycznych
wystąpień. Na początek przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia
1981 r. o wprowadzeniu stanu wojennego.
Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej!
Słuchajcie,
kurwa, bo Ojczyzna nasza znalazła się w pogłębiającej się dupie.
Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom idzie się jebać.
Struktury państwa poszły w pizdu. Gasnącej gospodarce zadawane są
codziennie nowe ciosy w dupala. Warunki życia są przechujowe. Przez
każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów przebiegają kurewskie
linie bolesnych podziałów. Atmosfera niekończących się pierdolonych
konfliktów, nieporozumień, nienawiści sieje spustoszenie psychiczne,
kaleczy tradycje tolerancji. Padają wezwania, żeby dojebać czerwonym.
Rosną milionowe fortuny tłustych misiów. Chaos i
demoralizacja przybrały rozmiary kompletnej chujni. Naród jest
podkurwiony w opór i osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu
ludziom odpierdala. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową
rozpierduchę. Uczciwość wymaga, aby postawić pytanie: czy musiało,
kurwa, do tego dojść? Czy wszyscy ochujeli? Obejmując urząd prezesa Rady
Ministrów, wierzyłem, że potrafimy się podźwignąć. Czy zrobiliśmy więc
wszystko, by zatrzymać spiralę kryzysu?
Historia, chuj jej w dupę, oceni nasze działania. Przy
wspólnym stole zabrakło kierownictwa pierdolonej Solidarności. Słowa
wypowiedziane w Radomiu, obrady w Gdańsku odsłoniły prawdziwe zamiary
jej skurwionych przywódczych kręgów. Zamiary te potwierdza w skali
masowej codzienna praktyka, narastająca agresywność ekstremistów, kolesi
o małych fiutkach, jawne dążenie do całkowitego rozbioru
socjalistycznej polskiej państwowości. Jak długo można czekać, aż te
chujki się ogarną? Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma się spotykać z
zaciśniętą pięścią tych miękką pytą robionych pizdków, co mają chuje
jak fistaszki? Mówię to z ciężkim sercem, z ogromną goryczą.
Trzeba, kurwa, powiedzieć: dość! Trzeba zapobiec
napierdalance, którą zapowiedzieli otwarcie przywódcy Solidarności.
Naród musi pierdolnąć się w dyńkę. Pojebom trzeba skrępować ręce, zanim
wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki.
Obywatelki i obywatele!
Wielki
jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym
momencie polskiej historii. Nie mogę powiedzieć: chuj na to kładę, mam
wyjebane na Polskę, bo obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność –
chodzi o przyszłość Polski, o którą moje pokolenie walczyło na
wszystkich frontach wojny i której oddało najlepsze lata swego życia. To
nie czas na lizanie się po fiutach. Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym
ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa w
zgodzie z postanowieniami konstytucji wprowadziła dziś o północy stan
wojenny na obszarze całego kraju. Tak się, kurwa, kaszle.
Obywatelki i obywatele!
Żołnierz polski wiernie służył i
służy ojczyźnie. Nasz żołnierz ma czyste ręce, wielkiego naganiacza,
nie zna prywaty, lecz twardą służbę. Nie ma innego celu niż dobro
narodu.
Odwołanie się do pomocy wojska może mieć i ma charakter
przejściowy. Jesteśmy tylko jebaną kroplą w strumieniu polskich dziejów.
Składają się one nie tylko z chlubnych kart. Są w nich też karty
ciemne: liberum veto, prywata, swary, trzepanie kapucyna. W rezultacie –
upadek i klęska.
Obywatelki i obywatele!
W tym trudnym
momencie zwracam się do naszych wykurwistych socjalistycznych
sojuszników i przyjaciół. Wielce sobie cenimy ich zaufanie oraz stałą
pomoc. Sojusz polsko-radziecki jest i pozostanie kamieniem węgielnym
polskiej racji stanu, gwarancją najlepszego obciąganka pod słońcem.
Do Was się zwracam, moi towarzysze broni, żołnierze Wojska
Polskiego, co macie fiuty jak maszty pełnomorskich jachtów. Bądźcie
wierni przysiędze, jaką składaliście ojczyźnie na dobre i na złe. Od
waszej dzisiejszej postawy zależy los kraju. Gruszki strzepiecie
później.
Zwracam się do Was, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej
i Służby Bezpieczeństwa: strzeżcie państwa przed wrogiem. W górę
kiełbasy i jedziecie frajerów na pełnej kurwie!
Zwracam się do
wszystkich obywateli – nadeszła godzina ciężkiej próby. Próbie tej
musimy sprostać, dowieść, że Polski kurwa, jesteśmy warci.
Rodacy!
Wobec
całego, kurwa, narodu polskiego i wobec całego jebanego świata pragnę
powtórzyć te jebaniutkie słowa: Jeszcze Polska nie zginęła, póki my
żyjemy.
Felieton Marcina Mellera pochodzi z najnowszego wydania "Newsweeka".