czwartek, 3 lipca 2014

FELIETON MARCINA MELLERA - LEVEL HARD

RIMEJK POLITYCZNY

Czas tak pędzi, że już po 25 latach robi się remake, czyli nową wersję filmu, jak choćby ostatnio „Robocopa”. Że niby starsza wersja już archaiczna, efekty nie te, dialogi zbyt drętwe, młodzieży trzeba podać coś świeżego. Może to i racja, ale dlaczego nikt nie przysposabia na nowo sławetnych mów politycznych sprzed dwóch, trzech dekad? Jak działacze partyjnych młodzieżówek mają załapać, o co tam było kaman?
Postanowiliśmy nadrobić to kłopotliwe zaniedbanie. Przedstawimy uwspółcześnione językowo i kulturowo wersje historycznych wystąpień. Na początek przemówienie Wojciecha Jaruzelskiego z 13 grudnia 1981 r. o wprowadzeniu stanu wojennego.

Obywatelki i obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej!

Słuchajcie, kurwa, bo Ojczyzna nasza znalazła się w pogłębiającej się dupie. Dorobek wielu pokoleń, wzniesiony z popiołów polski dom idzie się jebać. Struktury państwa poszły w pizdu. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy w dupala. Warunki życia są przechujowe. Przez każdy zakład pracy, przez wiele polskich domów przebiegają kurewskie linie bolesnych podziałów. Atmosfera niekończących się pierdolonych konfliktów, nieporozumień, nienawiści sieje spustoszenie psychiczne, kaleczy tradycje tolerancji. Padają wezwania, żeby dojebać czerwonym.
Rosną milionowe fortuny tłustych misiów. Chaos i demoralizacja przybrały rozmiary kompletnej chujni. Naród jest podkurwiony w opór i osiągnął granice wytrzymałości psychicznej. Wielu ludziom odpierdala. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową rozpierduchę. Uczciwość wymaga, aby postawić pytanie: czy musiało, kurwa, do tego dojść? Czy wszyscy ochujeli? Obejmując urząd prezesa Rady Ministrów, wierzyłem, że potrafimy się podźwignąć. Czy zrobiliśmy więc wszystko, by zatrzymać spiralę kryzysu?

Historia, chuj jej w dupę, oceni nasze działania. Przy wspólnym stole zabrakło kierownictwa pierdolonej Solidarności. Słowa wypowiedziane w Radomiu, obrady w Gdańsku odsłoniły prawdziwe zamiary jej skurwionych przywódczych kręgów. Zamiary te potwierdza w skali masowej codzienna praktyka, narastająca agresywność ekstremistów, kolesi o małych fiutkach, jawne dążenie do całkowitego rozbioru socjalistycznej polskiej państwowości. Jak długo można czekać, aż te chujki się ogarną? Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma się spotykać z zaciśniętą pięścią tych miękką pytą robionych pizdków, co mają chuje jak fistaszki? Mówię to z ciężkim sercem, z ogromną goryczą.
Trzeba, kurwa, powiedzieć: dość! Trzeba zapobiec napierdalance, którą zapowiedzieli otwarcie przywódcy Solidarności. Naród musi pierdolnąć się w dyńkę. Pojebom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki.

Obywatelki i obywatele!

Wielki jest ciężar odpowiedzialności, jaka spada na mnie w tym dramatycznym momencie polskiej historii. Nie mogę powiedzieć: chuj na to kładę, mam wyjebane na Polskę, bo obowiązkiem moim jest wziąć tę odpowiedzialność – chodzi o przyszłość Polski, o którą moje pokolenie walczyło na wszystkich frontach wojny i której oddało najlepsze lata swego życia. To nie czas na lizanie się po fiutach. Ogłaszam, że w dniu dzisiejszym ukonstytuowała się Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Rada Państwa w zgodzie z postanowieniami konstytucji wprowadziła dziś o północy stan wojenny na obszarze całego kraju. Tak się, kurwa, kaszle.
Obywatelki i obywatele!

Żołnierz polski wiernie służył i służy ojczyźnie. Nasz żołnierz ma czyste ręce, wielkiego naganiacza, nie zna prywaty, lecz twardą służbę. Nie ma innego celu niż dobro narodu.
Odwołanie się do pomocy wojska może mieć i ma charakter przejściowy. Jesteśmy tylko jebaną kroplą w strumieniu polskich dziejów. Składają się one nie tylko z chlubnych kart. Są w nich też karty ciemne: liberum veto, prywata, swary, trzepanie kapucyna. W rezultacie – upadek i klęska.
Obywatelki i obywatele!

W tym trudnym momencie zwracam się do naszych wykurwistych socjalistycznych sojuszników i przyjaciół. Wielce sobie cenimy ich zaufanie oraz stałą pomoc. Sojusz polsko-radziecki jest i pozostanie kamieniem węgielnym polskiej racji stanu, gwarancją najlepszego obciąganka pod słońcem.
Do Was się zwracam, moi towarzysze broni, żołnierze Wojska Polskiego, co macie fiuty jak maszty pełnomorskich jachtów. Bądźcie wierni przysiędze, jaką składaliście ojczyźnie na dobre i na złe. Od waszej dzisiejszej postawy zależy los kraju. Gruszki strzepiecie później.
Zwracam się do Was, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa: strzeżcie państwa przed wrogiem. W górę kiełbasy i jedziecie frajerów na pełnej kurwie!
Zwracam się do wszystkich obywateli – nadeszła godzina ciężkiej próby. Próbie tej musimy sprostać, dowieść, że Polski kurwa, jesteśmy warci.

Rodacy!

Wobec całego, kurwa, narodu polskiego i wobec całego jebanego świata pragnę powtórzyć te jebaniutkie słowa: Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy.

Felieton Marcina Mellera pochodzi z najnowszego wydania "Newsweeka".

1 komentarz: