Jak zawojować świat w kilka miesięcy? Nic prostszego. Pamiętacie grę online "escape the room", gdzie odnajdując przedmioty, rozwiązując zagadki mamy za zadanie wydostać się z tematycznego pokoju? No właśnie! Tym razem cel gry jest dokładnie taki sam, ale zamiast spędzać czas na komputerze czy ściągając grę na telefon, zbieramy paczkę przyjaciół i gramy "NA ŻYWO".
Już tłumaczę o co chodzi. Gry "room escape" w mgnieniu oka pojawiły się jako numer jeden na portalu TripAdvisor. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie, więc zaczęłam szperać co jest fenomenem tej gry. Przeglądając strony internetowe, okazuje się, że można grać już praktycznie na całym świecie. Wystarczy wybrać miasto i zebrać grupkę przyjaciół, żeby zacząć zabawę. No to ciach, miasto - Warszawa, grupa trzyosobowa, wybieramy spośród trzech pokoi Indiana, Piwnica i Laboratorium. Nie wiemy co nas tam czeka. Wiemy tylko, że będziemy mieć 60 min na ucieczkę.
Przyjeżdżamy na miejsce, parę minut przed planowaną godziną rozpoczęcia gry. Warto przybyć kilka minut wcześniej. Zostawiamy kurtki, torebki itp. i przemiła obsługa objaśnia jak będzie wyglądała nasza godzina w pokoju "piwnica". Lekki stresik, adrenalina i z zamkniętymi oczami wchodzimy do pokoju, gdzie zaczyna się nasza przygoda. Trzaskają drzwi, a na monitorze zegar odlicza minuty do końca gry i tym samym czas jaki mamy na ucieczkę. No to do dzieła. Nie zdradzę wam szczegółów, bo zepsułabym całą frajdę, ale bez wątpienia musicie ze sobą współpracować od samego początku. Pokoje tematyczne wypełnione są przedmiotami, gadżetami, meblami itp. które zawierają zagadki logiczne, nie dla idiotów. Trzeba pogłówkować i to mocno, żeby nie utknąć w piwnicy. Biegamy jak oparzeni, przesuwamy meble, oglądamy kartki, szukamy numerów, liczymy, dodajemy, skręcamy, łączymy w pary, otwieramy kłódki i śmiejemy się do rozpuku, bo zagadki do łatwych nie należą. Nasze poczynania podgląda na monitorach obsługa "room escape" i gdy jak kołki nie wiemy co dalej, pojawia się na monitorze podpowiedź, dzięki której ruszamy jak burza i szukamy kolejnych haseł, kodów itp.żeby za jakiś czas świętować zwycięstwo. Zostaje parę minut do końca, serce bije nam jak oszalałe, trzymamy w ręce kolorowe klucze, kończy się czas, nie mamy bladego pojęcia jak się wydostać, dostajemy dwie dodatkowe minuty i eureka. Otwieramy drzwi i jesteśmy uratowani.
Emocje trzymają nas jeszcze długo po wyjściu. Ojj..tak, tak na pewno przyjdziemy jeszcze raz splądrować inne pokoje. Była to najlepsza zabawa na jakiej kiedykolwiek byłam. 60 min. intensywnego myślenia, z genialnym pomysłem na kreatywne spędzenie wolnego czasu. Doskonała forma integracji dla pracowników firm, jednym słowem niesamowicie polecam. W grze może brać udział od dwóch do pięciu osób. Dwie hmm..moim zdaniem to za mało, pięć to już tłum. Najśmieszniej i najwygodniej grać w 3-4 osoby, bo jak to się mówi co dwie głowy to nie jedna. Korzystaliśmy z "room escape" przy ul. Śniadeckich 1/15 http://roomescape.pl Profesjonalna obsługa, miła atmosfera, genialna zabawa, polecam razy sto. Koszt 60 minutowej gry to 150 zł.do godz.15 stej i 180 zł. po 15 stej. za całą grę, więc można podzielić koszty na ilość graczy. Konieczna jest wcześniejsza rezerwacja. Jak już wspominałam pograć można w większości dużych miast na świecie, w Polsce ucieczki z pokoju możecie spróbować m.in. w Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Poznaniu lub we Wrocławiu. Udanej zabawy!