poniedziałek, 6 lipca 2009

IMIENINY

Nie znam Egipcjanina, który wie co kryje się pod słowem imieniny ale uświadomiłam chociaż kilka osób. Kochani rodzice pamiętali po wpadce urodzinowej Taty nawet kilka dni wcześniej otrzymałam życzenia. Dziękuję wam pięknie, cudownie dostać telefon od najbliższych gdy do domu tyle kilometrów. Dzisiaj wylot - przylot - zakwaterowanie więc cały dzień praktycznie na pełnych obrotach i ze świętowaniem będę musiała poczekać. Wprawdzie nie wszyscy obchodzą imieniny, ale ja raczej tak. Zawsze to okazja do świętowania. Nowe pachoły jakieś takie wydają mi się dziwne. Jutro info, może będzie ok. Słońce gorące, młode pary honeymooners się zjeżdżają jak na kolonię, mrówki , gekony i inne maleństwa w pokojach uatrakcyjniają zdecydowanie pobyt moim turystom.

A ja sierota popsułam sobie kolano. W dzień wolny zachciało mi się grać w siatkówkę. Oprócz zakwasów mam też uszkodzone kolano. Niby plażówka, ale piasek już nie pierwszej jakości i się zdarło aż do krwi. Polewam wodą utlenioną i patrzę jak się pieni. Szczypie potwornie, ale jestem twarda - trochę panikuję, ale w spódnicy na infie będzie wyglądało dramatycznie. Oprócz kolana, to reszta ok. Jestem już zdrowa. Żadnych dolegliwości - hamdullla. ( dzięki Bogu)

Już lipiec..jak ten czas leci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz