Nie ma to jak nie mieć czasu napisać choćby krótkiego wpisu na blogu. Z góry przepraszam, ale obiecuję poprawę jak na spowiedzi świętej. Dziś w nocy lot na Goa, tam i powrót - potem szybka przebieranka w tualecie i biegusiem na samolot do Monachium. Odespanie lotu i znowu biegiem na samolot do Krakowa. I jak wszystko pójdzie zgodnie z planem około 17 będę na Balicach. Trzymajcie kciuki! Niebawem napiszę jak było na koncercie Mozzarta w Wiedniu i jak filipińskie panie robiły mi manicure, pedicure ze spa, depilację brwi woskiem za całe 50 zł. Dużo się dzieje, a czasu wciąż mało. Walizka gotowa, zatem w drogę.
cZEKAMY WSZYSCY NA CIEBIE Z UTĘSKNIENIEM....TU W DOMU.
OdpowiedzUsuń