Oczekiwałam publikacji nowego grafiku z taką niecierpliwością, że odświeżałam stronę co kilkanaście minut. Wreszcie się pojawił i kamień spadł z serca. Dwa razy Nowy Jork, raz Delhi z layoverem i trylion pięćset SBYi, czyli wszystko może się zdarzyć. Uwielbiam loty do Stanów. Długie bo po czternaście godzin, pasażerowie trochę męczący, zwykle około czterdzieści dziadków na wózkach inwalidzkich, ale wole się męczyć tam, niż robić pod rząd trzy loty tam i powrót. Mam więcej luzu, w kwietniu miałam tylko 4 loty, wakacje to mało powiedziane. Powoli zaczyna pojawiać się więcej plusów, niż minusów ale to nadal nie spowoduje, że bardziej polubię Dohę.
Ostatnio wybrałam się na souk. Wzięłam aparat i pstryknęłam kilka fotek. Poznałam w wieży Paulinę, która powoli kończy trening i niedługo dołączy do grona "tych latających". Trzymamy kciuki za pierwszy lot, ale zanim to nastąpi spotkałyśmy się w marokańskiej knajpce na kawce. Potem poszłyśmy zobaczyć stadninę koni. Nawet jeden zakupiony w Polsce się z nami przywitał. Było już ciemno i stadnina była pięknie oświetlona. Tyle razy byłam na souku i nigdy wcześniej tam nie zaglądałam. Niezwykłe miejsce, po drodze zawitałam do hodowli sokołów, których cena porównywalna jest z dobrej marki samochodem. Ot takie arabskie maskotki.
p.s miałam też ostatnio odświeżający kurs, przechodzi się go każdego roku, żeby przypomnieć sobie to co wyleciało a powinno siedzieć w głowie. Trener rozbawił mnie prawie do łez stwierdzeniem, że około 50 % pasażerów jest święcie przekonanych, że pod siedzeniem jest spadochron. I nie jakaś tam kamizelka ratunkowa, tylko jak Ci biedni ludzie chcą wyskoczyć z pasażerskiego samolotu? Przez okno?
Ostatnio wybrałam się na souk. Wzięłam aparat i pstryknęłam kilka fotek. Poznałam w wieży Paulinę, która powoli kończy trening i niedługo dołączy do grona "tych latających". Trzymamy kciuki za pierwszy lot, ale zanim to nastąpi spotkałyśmy się w marokańskiej knajpce na kawce. Potem poszłyśmy zobaczyć stadninę koni. Nawet jeden zakupiony w Polsce się z nami przywitał. Było już ciemno i stadnina była pięknie oświetlona. Tyle razy byłam na souku i nigdy wcześniej tam nie zaglądałam. Niezwykłe miejsce, po drodze zawitałam do hodowli sokołów, których cena porównywalna jest z dobrej marki samochodem. Ot takie arabskie maskotki.
p.s miałam też ostatnio odświeżający kurs, przechodzi się go każdego roku, żeby przypomnieć sobie to co wyleciało a powinno siedzieć w głowie. Trener rozbawił mnie prawie do łez stwierdzeniem, że około 50 % pasażerów jest święcie przekonanych, że pod siedzeniem jest spadochron. I nie jakaś tam kamizelka ratunkowa, tylko jak Ci biedni ludzie chcą wyskoczyć z pasażerskiego samolotu? Przez okno?
Domi, spadochron.. no może dla pasażerów to nie, ale dla załogi.. ???;P;P sstrachy na lachy..:)
OdpowiedzUsuńP.s na grafiku min. rest?? czyli ze w Doha musisz siedziec?
OdpowiedzUsuńMin rest zaczyna się 12 godzin przed lotem, czyli nie tyle co w Doha co w domu muszę siedzieć jak więzień.
OdpowiedzUsuńPiękne konie....piękne falcony! zobaczyć takie na żywo!
OdpowiedzUsuńzdjęcia to potwierdzają.!