niedziela, 1 listopada 2009

ZIMA..ZIMNO..Brrrrr...

Przyszedł czas pożegnać się z upalnym Egiptem. Jedno słowo, które najlepiej określi to co mnie zastało w kraju - ZIMNOOOOOO... Depresja jesienno-zimowa to mało powiedziane. W jednej chwili chciałam zawrócić i wsiąść z powrotem do samolotu. Nie lubię takiej pogody. Najgorsze jest to, że najwcześniej słońce pojawi się może w kwietniu, przy dobrych wiatrach. Nie, nie, wykluczone. Muszę wybrać się gdzieś do ciepłego kraju na wygrzewanie pupci. Kurczę, w końcu należą mi się wakacje. Tu w ramach wyjaśnienia dla tych, którym się wydaje, że praca rezydenta to wakacje. Otóż, wakacje to czas gdy nikt nie pyta jak dojść do "jadalni lub stołówki" ( jakby to jakiś bar mleczny był) albo dlaczego w ich pokoju, który nie spełnia standardów 4* są duże czerowne mrówki. Oszczędzę dzisiaj komnatrza. W każdym razie, jest zimno, mróz lada dzień zapuka do mojego okna i wedrze się do środka. Kamienica 3 piętro, a wchodzi się jak na Mont Everest. Mieszkanko Ok. Bywały lepsze i gorsze. Jakby jeszcze było trochę cieplej to by było miodzio, ale jest sympatycznie. Idę zrobić herbatę z cytryną, na ogrzanie. Szlafrok, ciepłe papucie, umyć ząbki i do łózia. Jutro pierwszy dzień praktyk. Stresik, lekka trema ale dam radę. Brrr...Zima zła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz