sobota, 29 września 2012

No.40 ZE SPECJALNĄ DEDYKACJĄ

YOU KNOW YOU'RE A FLIGHT ATTENDANT WHEN.........

1. You can eat a 4 course meal standing at the kitchen counter.
2. You search for a button to flush the toilet
3. You look for the "crew line" at the grocery store.
4. You can pack for a 2 week trip to Europe in 1 roll-aboard
5. All of your pens have different hotel names on them
6. You NEVER unpack
8. You can tell from 70 yards away if a piece of

luggage will fit in the overhead bin
9. You care about the local news in a city three states away
11. You know at least 25 uses for air sickness bags-none of which pertain to vomit
12. You understand and actually use the 24-hour clock
13. You own 2 sets of uniforms: fat and thin
15. You always point with two fingers
16. You get a little too excited by certain types of ice
17. You stand at the front door and politely say "Buh-bye, thanks, have a nice day" when someone leaves your home
18. You can make a sentence using all of the following phrases: "At this time," "For your safety," "Feel free," and "As a reminder"
20. You stop and inspect every fire extinguisher you pass, just to make sure the "gauge is in the green"
21. Your thighs are covered in bruises from armrests and elbows
22. You wake up and have to look at the hotel stationery to figure out where you are
23. You refer to cities by their airport codes
24. You actually understand every item on this list
25. Everytime the door bell rings you look up at the ceiling.
27. You open your bathroom doors at home slowly incase someone forgot to lock it.
29. When you ask your spouse when they will be coming home from work you ask for their "ETA"
31. You go through each room at your friends place looking for magazines to read!
32. You bring home different grocery bags full of goodies that you can't get in your home town! and tell a story about it!
33. You know better NOT to date a pilot!
34. Your a fire fighter, a nurse, a security officer and a server all in one!
35. Your a GREAT multi - tasker!
36. You have mastered the art of walking very quickly down the aisle and not catching anyone's eye.
39.you answer your phone by saying "Hi its ..... at "position"
40. when you try and put the foot brake on your shopping cart.
41.When releasing your seatbelt in the car, you try to 'lift the top portion of the buckle and pull apart" and are confused when you can't find it.
42. When sitting in the backseat of your friends car, you check the seat pocket for garbage.
43. when your friends or family ask what time it is, you ask in what time zone!
46. You see rubbish dropped on the floor in your own home and instead of bending down to pick it up, you kick it under the sofa.
47. You have 400 mobile numbers in your adress book of crew you still wanted to meet up with....but when you finally get the time and browes for numbers you cannot put their faces and names together!
48. You locate all the exits when on public transport and learn the door operations.
49. You are standing in an elevator in your hotel and cant remember what floor you're supposed to go to, or what your room number is.
50. You can never make definite plans, otherwise you know you'll be delayed/called out, for sure!
51. You can't help saying goodbye to friends or anyone without sounding patronising... "b'bye now.. bye!
52. when you've finished your dinner you throw the dirty plate in the cupboard and kick the door shut.
53. If you check your breast pocket for a pen when you are going to write a shopping list at home.
54. You automatically uncross your legs, sit back, and fold your arms across your lap when you hear an engine rev up, whether you're a passenger on a flight that day or just in the car
56. when ur going out from the hotel on a layover u smile and greet ppl u meet in the lifts... and ur not even in uniform!
58. You know the water gauge is showing empty and you grab a bottle of water and start washing your hands!
60. You carry around ultra concentrated spray for the smells that come out of the lavoratory to protect you and your fellow co-workers
64. Your dead heading on a flight and your sleeping and you wake up when they say "doors for departure and cross check" or when you hear the high low chimes in the cabin!
65. You tell people to turn off their cellphones or ipods.
66. If someone is smoking you show them the sign and remind them not to smoke!
67. You are ready to shop when you get to your destination!
68. You get so use to standing up while eating you don't even look for a chair anymore.
70. You have soo many pictures, you don't know what album to start with and what pictures belong where anymore!
71. You don't like long walks at the beach anymore, cause all you do is walk the ocean, but 36,000FT above!
73. you have mastered the art of putting on makeup in the car/bus/subway
74. you carry in your purse a stain-remover pencil at all times
75. you apologize for everything
76. you are no longer disgusted at stepping in dog poo: you've seen worse...trust me!
77. you appreciate time at home more than anyone else
78. when you ask someone a question, you stick your ear in their face and put your hand around it in order to hear better
80. you're a pro of small talk and specialize in four categories: children, mortgages, divorces, and your in-laws
81. you've got a bunch of old worthless coins from the pre-Euro era
82. you bring your big suitcase on a one-day layover to get your groceries!
85. you're dead-heading and you offer to place other passengers' luggage in the overhead bins, or bring them blankets.
87. you keep all your creams/perfumes/cosmetics in small pots and bottles so that they pass security cause you know its has to be under 100ML
88. You hear your cell phone ring even when it's not ringing
90. your fruits and veggies at home always go bad because you're always away
92. You have different currencies in your wallet.

So you want to be a flight attendant?

środa, 26 września 2012

KOCHAM JAZZ


Wszystko się zmienia, czas pędzi nieubłaganie, przyszedł więc czas na kupno samochodu. Życie w Doha zaczyna nabierać kolorów, szaleństwo na drodze i stres jest nie mały, dodać mogę że w Egipcie jeździło się cudownie w porównaniu do tego co dzieje się tu. Radości mojej i Gosi nie ma końca, bo auto kupiłyśmy na spółkę. Ach jak przyjemnie, ktoś chętny na jazdę próbną?

wtorek, 18 września 2012

A WSZYSTKIM SŁABO...

Na ostatnich lotach, nie było opcji, żeby ktoś nie korzystał z torebki pt."niedobrze mi, będzie paw". Papierowe torebki są dość istotnym wyposażeniem fotela, oprócz gazetki z duty free i miesięcznika Oryx, ratują nie tylko nas i nasze uniformy ( w dosłownym tego słowa znaczeniu ), ale także komfort pasażerów siedzących obok. Mówiąc krótko, zdarza się że załoga zostaje brzydko mówiąc obrzygana, bo delikwent nie zdążył dobiec do toalety. Wymiotują gdzie popadnie, w naszej samolotowej kuchni, na nas, w łazience do umywalki blokując ją na cały lot itd.itd. Jednym latanie nie służy, inni za dużo piją, a trzeci albo się zatrują albo turbulencje dają się tak we znaki, że momentalnie robią się zieloni na twarzy.

No i dzięki takim pasażerom, mamy jeszcze bardziej przyjemną pracę. Bo przecież ktoś to musi posprzątać. Dawno temu dziecko siedzące w pierwszym rzędzie, który oddzielony jest od klasy biznes firanką, zwymiotowało z dwumetrowym zasięgiem do klasy panów pod krawatami, no i się zrobiła heca. Parę tygodni temu dziewczynka, której dałabym około 4-5 lat, nasikała centralnie na sam środek alejki między siedzeniami. Najgorsze, jest to, że nawet nie sygnalizowała, że musi do toalety i podczas przyjmowania pasażerów na pokład myśląc, że nikt nie widzi, jak gdyby nigdy nic zrobiła wielką plamę na wykładzinę. A to, że była w sukience zakamuflowało całe zdarzenie. Bleee..Często mówi się też o brytyjskim dziecku, urodzonym w kraju przypraw, które posadziło "dwójkę" na siedzeniu, matka nacisnęła dzwonek po stewardessę i kazała to posprzątać. Gówniana praca, mówię wam. Na szczęście niecodziennie mamy takie atrakcje na pokładzie, ale jak nie obsikają pasażera siedzącego obok myśląc, że są w łazience i jakby lunatykując, to obleją drzwi samolotu albo drzwi toalety, bo i to i to już widziałam na własne oczy. Także jak komuś słabo, to staramy się szybko działać, bo zawsze może być gorzej.

I tak ostatnio po powrocie z Australii, po kilkunastogodzinnym odpoczynku, poleciałam do Arabii Saudyjskiej, z postojem na lotnisku. Upchnęliśmy bagaże, wszyscy zapięli pasy, gotowi do lotu, CS robi zapowiedź o przygaszeniu światła i każe nam usiąść na miejscach. Samolot powoli ustawia się w korku do startu i minutę przed włączeniem silników i wzbiciem się w powietrze, kobieta w czarnej sukmanie zaczęła się źle czuć i oznajmiła, że chce wysiadać. No i się zaczęły ceregiele. Kapitan wściekły, pasażerowie jeszcze bardziej, czyli wracamy z powrotem na terminal, żeby panią wysadzić, odnaleźć jej walizkę, karetka, lekarz, ochrona wszyscy postawieni w gotowości, bo to nigdy nie wiadomo, dlaczego Pani sobie wysiada, a jej mąż niewzruszony siedzi obok i udaje, że go nie ma. Nawet powieka mu nie drgnęła, żeby się zainteresować, że jego małżonka opuściła samolot na własną prośbę, a on siedzi jak słup soli i bawi się telefonem. Przeszukaliśmy samolot, czy czarna mamba niczego niechcianego nam nie podrzuciła i polecieliśmy z półtoragodzinnym opóźnieniem do Rijadu. Ale to małe piwo, w porównaniu z ciężarną, która na lotnisku w Doha, konkretnie w łazience urodziła dziecko, porzuciła je i poleciała dalej. Potok krwi na siedzeniu i akt desperacji, pokazuje że nie jest dobrze. Dzielnie musimy stawić i takim sytuacjom czoła.

Na szczęście, teraz kilka dni wolnego. Wczoraj winko, dzisiaj plaża, no i z newsów, planuję zakup samochodu. Na spółkę z Gosią, więc będziemy szaleć pośród diszdaszów w białych dżipach. Poszukiwania wymarzonego samochodu, który będzie mały, szybki jak błyskawica i niezniszczalny trwają. Czas wskakiwać w strój kąpielowy i się plażować, bo pogoda już idealna na opalanie. Wreszcie temperatura spada do 32 stopni. Uff..zaczyna się zima.

wtorek, 11 września 2012

GRUZIŃSKIE CHACZAPURI



Kilka tygodni temu otworzyliśmy nowe połączenie, tym razem na mapę połączeń kozy wkroczyła Gruzja i Azerbejdżan. Pomyśleć można, że nikt nie będzie latał do Tbilisi czy Baku, a jednak obłożenie samolotu zaczyna wzrastać. I ciągle się zastanawiam, gdzie i czemu ludzie tak latają? No biorąc szczególnie pod lupę tą część świata. Ale dobrze, dobrze, niech latają a koza niech otwiera nowe miejsca, będzie w czym wybierać przy kolejnym bidowaniu. Lot upłynął bardzo spokojnie, prawie nie brzęczały dzwonki, żadnych marud, życzyłabym sobie tylko takie loty.


W hotelu byliśmy koło szesnastej i od razu wybraliśmy się na kolację do centrum miasta. Na szczęście CS się od nas odseparował, miał swoje plany a że był wyjątkowo męczący, wieczoru w jego towarzystwie chyba bym nie udźwignęła. Mały samolot więc razem z pilotami było nas sześć osób, gdy usiedliśmy w ogródku w jednej z gruzińskich restauracji. Jedzenie pachniało tak oszałamiająco, że najchętniej zamówiłabym wszystko co jest w karcie. Czerwone wino, sery i wieprzowina zagościły na naszym stole i muszę się przyznać, że nie po raz pierwszy moje kubki smakowe zwariowały. Cudowne, pyszne, aromatyczne, aż się głodna zrobiłam. Mogłam zacząć od opisu miasta i teraz będzie mnie skręcać w brzuchu. Po kolacji wybraliśmy się do a'la jakiegoś znanego klubu , ale chyba nie trafiliśmy w najlepsze miejsce, bo ani atmosfera, ani muzyka, nie zrobiły na nas wrażenia.


Wieczorem to niewielkie miasteczko otoczone górami i mnóstwem zabytków, tętni życiem do samego rana. Z jednej strony rozpadające się domy, a z drugiej skórzane siedziska, designerski wystrój i bary z sziszą, skąd dochodzi klubowa muzyka. Miejsce przypomina nie jeden wakacyjny kurort, a cenowo można czuć się jak król wsi i okolic, bo jest bardzo, bardzo, bardzo przystępnie dla każdego. Następnego dnia z samego rana trzy stefki wyruszyły na podbój miasta z mapą i aparatami w ręce. Zaczęłyśmy od cerkwi, po drodze wstąpiłam do piekarni, gdzie trzy osoby przygotowywały świeże, pachnące chleby i bułeczki z soczewicą i cieciorką. Jeszcze ciepłe i za dosłownie grosze, a do tego dzięki niezwykłej gościnności mogłam wejść do środka, sfotografować wielki piec wbudowany w podłogę, półkę z pieczywem i babcię wyrabiającą ciasto. Brakuje takich miejsc, ojj tak. Miasteczko można zwiedzać na pieszo, bez żadnych przeszkód. Była piękna pogoda, więc z przyjemnością spacerowałyśmy uliczkami mijając muzea, targi kwiatowe i bazary z owocami. Częstowano nas 60% wódką między marchewką i selerem, robiłyśmy zdjęcia grającym w karty na masce samochodu mężczyznom i jechałyśmy kolejką linową, skąd podziwiać można malowniczy widok na całe miasto. Dawno już nie było miejsca, która by mnie tak mile zaskoczyło i naładowało taką energią. Pod koniec zwiedzania, zrobiło się już naprawdę gorąco i usiadłyśmy w restauracji z tradycyjną gruzińską kuchnią. Pyszne! Chętnie tam wrócę, nie tylko żeby zapełnić brzuszek, ale dla samej atmosfery, który jest nieziemska.


poniedziałek, 3 września 2012

ZAPOMINALSKA

Wysiadając z samolotu, trzeba mieć głowę na karku, oczywiście pod tym kątem, żeby niczego nie zapomnieć. Wróciłam wczoraj w nocy z Paryża, 256 osób wysiadło, dajemy znak kierowcy autobusu do odjazdu, a tu nagle po schodach wbiega filipińska niania arabskiej rodziny, krzycząc że zapomniała dziecka. Myśleliśmy, że to żart. Biegnie przez pół kabiny i ku naszemu zdziwieniu, wraca na rękach ze śpiącym chłopcem, który mógł mieć na oko z cztery lata. Ludzie zapominają różnych rzeczy, laptopów, podręcznych walizek, zakupów z duty free, ale tą Panią, wpisuję na pierwsze miejsce do księgi zakręconych. Jak można zapomnieć dziecka z samolotu? Pisałam już kiedyś, że w momencie gdy wszyscy wysiadają musimy przeszukać samolot pod kątem bezpieczeństwa i tego co mogło w nim zostać ukryte, a być tam na pewno nie powinno. I teraz wyobraźcie sobie sytuację, że sprawdzam moją zonę, a tam arabskie dziecko. Pozdrawiam serdecznie wszystkie nianie i przychodzi mi do głowy myśl. Ile miała dzieci pod opieką, że jej się jednego zapomniało?