Internet chodzi tak wolno, że mam ochotę wyrwać z kontaktu
wszystkie kable i krzyczeć, aż po Olimp. Ale co mi to da? Nic, bo Grek jak to
Grek ma to głęboko w poważaniu. Kalimera Korfu! Wylądowałam z A. wcześnie rano,
podziwiając wschód słońca ze środka zamrażarki, podstawionej przez biuro Itaka.
Zaczynają się serpentyny, wysadzamy po kilka osób w różnych hotelach i modlimy
się, żeby to nie był nasz. Uff.. dojeżdżamy do wioseczki rybackiej, która
wygląda jakby świat o niej zapomniał a diabeł mówił dobranoc, pieją koguty,
gęgają gęsi, a wszyscy śpią.
Trzy budynki po około 10 pokoi, z widokiem na basen, drugi
budynek i ulicę. Myślę sobie, tylko nie basen. Chyba najgorsze co może być, to
piskokrzyki, pluskanie, skakanie od rana do nocy w chlorze wypalającym skórę.
Sprawdzamy listę…zaczyna się dobrze, pokój na pierwszym piętrze z pięknym
widokiem na ulicę, przynajmniej będzie można zjeść śniadanie na tarasie i
nacieszyć oczy zielenią.
Jesteśmy za rano, żeby się zakwaterować, bo żywego ducha w
około. Zostawiamy walizki i ruszamy na małe rozeznanie w terenie. Jemy
śniadanie w lokalnej tawernie nad samym morzem i podglądamy jak miasteczko
budzi się z głębokiego snu. W naszym hoteliku, pojawił się regał z masą książek
i milion olejków do opalania. Ha… ktoś tu musi być. Wchodzę do zakamarka z
kubeczkami, książkami touroperatorów i dziwnymi sprzętami pokrytymi
kilkucentymetrowym kurzem, po chwili wyłania się Grek.
-Dzień dobry, przyjechałyśmy wcześnie rano, chciałabym
zapytać o której będzie można dostać klucz do pokoju?
-AAAA..no nie wiem.
-A kto wie? -pytam zdziwiona.
-Nikt.- odpowiada barmanorecepcjonista z dyndającym jak nogi
na huśtawce złotym kolczykiem wielkości kapsla. – Ja jestem od basenu i baru, a
nie od pokoi – dopowiada.
-Aaa..rozumiem, a kto jest od pokoi?-nie daję za wygraną.
-Właściciel.-odpowiada mocno poirytowany upierdliwą
blondyną.
-A gdzie właściciel?
- Który pokój?-rzuca wrogo.
-C9 o tam!
Odchodzi na chwilę, ewidentnie wkurzony wrzeszczy do
telefonu, jak ktoś śmiał, zaburzyć mu plan nic nierobienia.
-Ok. The BOSS will come – SOON.
-A czy soon znaczy za 5 min czy 50 min?
-Nie wiem. Ja dopiero wstałem i mam dużo roboty.
Pozdrowienia z Korfu, prawie jak w arabowie wszystko w d… a
słońce świeci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz