poniedziałek, 12 lipca 2010

ALE JAK, ALE GDZIE?

Czas powoli płynie, słońce świeci każdego poranka kiedy otwieram oczy i patrzę za okno. Czy można chcieć czegoś więcej? Nurtujące każdego turystę pytania, jak długo już tu jestem i jak długo zamierzam zostać, a co, a jak, a po co, a o co, a ..i tak w kółko. Część pytań ignoruję, na drugą część odpowiadam, krótko i najczęściej zmieniam temat. Bo co to kogo obchodzi, co ja robię, gdzie mieszkam, jak mi się tu pracuje itd. Turysta to wszędzie wsadzi swój nochal. Być może nieświadomie zadaje pytania, które powtarzają się z każdym nowym przylotem, czyli średnio co tydzień.

Siedząc w Egipcie, zastanawiam się co będę robić jak wrócę. Czy pojechać gdzieś na urlop, który bez wątpienia mi się przyda. Nocne telefony i nieprzespane noce, po pół roku skłaniają do mniejszych lub większych wyjazdów. Ale więcej dylematów niż planów. Z jednej strony chciałabym pojechać gdzieś daleko, z dala od problemów, kłopotów, wyłączyć telefon i odizolować się od świata. Z drugiej zaś, chciałabym zostać w Krakowie, spotkać się z koleżankami, które już prawie zapomniały jak wyglądam, pomieszkać trochę  i pobyć z moim Pawłem. I bądź tu człowieku mądry i wybierz to co najlepsze.

Czasu na przemyślenia mam sporo, a kwestii do przemyślenia nie ubywa. Boli mnie coś dzisiaj głowa. Chyba się położę do łóżka. Przykryję kołdrą i pośpię parę godzin. Wieczorem, może pojadę do miasta? Co tu robić, gdy w około tylko pustynia, żadnych rozrywek, parków nawet pospacerować nie można. Bo też nie ma gdzie zbytnio spacerować. Wczoraj upiekłam placki ziemniaczane. Były pyszne. Brakuje mi tu najbardziej gotowania. Nie mogę zapraszać znajomych na obiadki, kolacje, winko i nie mogę gotować i piec tego co lubię. Aaaa..już niedługo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz