piątek, 6 sierpnia 2010

KONIEC SEXU

Oczywiście mam na myśli Sex w wielkim mieście, którym od jakiegoś czasu żyję. A właściwie żyłam, bo skończyło się moje wlepianie wzroku w ekran komputera. Oglądnęłam ostatni odcinek szóstego sezonu i prawie się popłakałam. Nie tyle z powodu wątku Mr.Biga i Carrie, ale dlatego, że już nie ma więcej sezonów, epizodów, kolejnych ekscytujących odcinków. I jak ja sobie teraz to poukładam? Smutno trochę, trzeba będzie wypełnić tą lukę czymś nowym. Może jakąś sympatyczną książką, a może ktoś miły przywiezie mi "Sex and the city2" wersję z wielkiego ekranu. Będzie mi brakowało oglądania Nowego Jorku, który tak uwielbiam, będzie brakowało Mirandy, Samanthy i Charlotte, czy tylko ja mam taką obsesję na punkcie tego serialu? Potrzebuję pojechać do Nowego Jorku, chociaż na tydzień, choć z pewnością wolałabym dłuższy pobyt, na przykład na rok...Brakuje mi tego gwaru, dziwnych  ludzi, żółtych taksówek i tego niewyobrażalnego klimatu wielkiego miasta. Różnorodnego pod każdym względem, zaskakującego i nieprzewidywalnego. Marzy mi się rejs po Karaibach połączony z pobytem na Manhattanie. Zakochałam się w tym mieście od drugiego wejrzenia. Nic dziwnego, że pragnę tam wrócić, choć na chwilę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz