Na poczatku pragne przeprosic za brak polskich znakow, ale dzieki temu ze nie wzielam ladowarki do laptopa musze korzystac z kawiarenki. Tutaj niestety nie potrafie ustawic polskiego jezyka, zeby dzialalo bez problemow.
Okolo poludnia pojechalam do El Gouny 30 km od centrum Hurghady. O poodzie nie bede sie rozpisywac, bo oczywiscie jest cudowna.
Nalezalo wreszcie zrobic kilka fotek moich super mega noym nikonem. Spacer po porcie, gdzie zacumowane byly oszalamiajace jachty. Lsniace w sloncu czekaly by wyplynac. Noo..bylo na co popatrzec. Wzdluz brzegu sklepy. kawiarnie i kilka naprawde swietnych restauracji, oferujacych swoim klientom od owocow morza po chinszczyzne. Spotkalam kilku turystow, przewaznie z Anglii lub bogatych Egipcjan.
Atmosfera tego miejsca zacheca do zostania az do wieczora, ale zaczynam sie robic glodna i jade tuk tukiem do ulubionej restauracji Tabasco.
W tabasco zamawiam kurczakowe paluszki w chrupiacej panierce w sosie musztardowym, salatke grecka i krewetki w sosie smietanowym.
Wszystko wyglada i smakuje oszalamiajaco. Ten smak sprawia, ze za kazdym razem wracam do tej restauracji. Dodatkowo maja swietny wystroj jak na arabska knajpke.
Po obiadku odpoczynek i ruszam w droge powrotna do Hurghady, gdzie wieczor zapowiada sie troche wietrznie. Nie mam jeszcze planow...poleze brzuchem do gory i sie cos wymysli.
Na pewno zrobie kasztany, ktore kupilam wczoraj i bede sie delektowac. Jutro leze przy basenie i moza jak sie zdolam skusic na zimna wode w basenie do jeszcze do tego troche poplywam. Zapowiada sie cuuuudowny dzien.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz