czwartek, 17 lutego 2011

NEWSY Z DOHA

To już prawie dwa tygodnie mojego pobytu w Arabowie, o wiele bardziej arabskim niż myślałam. To nie zaśmiecony Egipt, gdzie Panie z różnych krain opalają się topless i randkują z miejscowymi lovelasami. To nie Tunezja, gdzie tysiące żółtych rozklekotanych taksówek, trąbi kilkadziesiąt razy na minutę. Qatar nie przypomina nawet Dubaju, gdzie spokojnie można ubrać szorty, top na ramiączkach i robić wycieczki po klubach. Życie w Doha, to zupełnie inny świat, dla jednych kosmos, dla drugich coś co trzeba wziąć na klatę i zaakceptować, bo panujących tu zasad się nie zmieni.

Koszulka musi zakrywać ramiona, spódnica kolana a najlepiej jakby się w worek odziać i szmatę na głowę założyć. Samochodem można jeździć i owszem, ale bez brata, ojca, wuja, zbója ani rusz. Za całowanie na ulicy, trzymanie za rękę bez ślubu i takie takie, idzie się do więźnia. Ja i bez tego, czuję się jak w prison break, a to dopiero początek. Żadnego wychodzenia po 22-giej. Trzeba pipnąć kartę, za każdym razem gdy się wchodzi i wychodzi. Nie ma wolności, a jak komuś się nie podoba, bilet do domu drukują błyskawicznie. Człowiek zmienia szybko tok myślenia, przestawia się na dyscyplinę, naukę i wieczny, niekończący się grooming. Podkład, puder, róż, maskara, widoczna z kilometra pomadka i włosy spięte w odpowiadający standardom sposób. Kolczyki, ilość wsuwek, spinek, kolor paznokci, wygląd, a jak a siak, szczegółowo opisane jest w książce przypominającej wielkością słownik PWN.

Moja grupa zaczyna naukę po południu, więc po 18 już nie kontaktuję, ale za to można się rano wyspać. Jak zawsze są plusy i minusy. Wracam późno, jem coś co napotkam w lodówce i kładę się spać. Rzadko jest czas na przyjemności, a właściwie w ogóle go nie ma. Mam na szczęście wannę, więc moje stresy odchodzą w zapomnienie po kąpieli z bąbelkami. Na szkoleniu, wiele nowych pojęć, specjalistycznych słówek, masa rzeczy do zapamiętania i wbicia do głowy jak pacierz. Początki nie były wesołe, ale powoli zaczynam rozkminiać o co chodzi. Mam grupę w większości europejską, ale wśród nich dziewczyny z Meksyku, Kostaryki, Salvadoru, Chin i Australii. Do wyboru do koloru. Trzeba nawiązać bliższe znajomości, żeby mieć gdzie na wakacje później jeździć.

Jutro wolne z czego się niezmiernie cieszę, jedziemy z dziewczynami do centrum handlowego na zakupy. Jest tam podobno podróbka Wenecji, no ciekawa jestem co to będzie za Wenecja po arabsku. Może wreszcie kupię sobie coś ładnego, a może popływam gondolą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz