sobota, 27 czerwca 2009
WIEŚCI Z SAFAGI
wtorek, 23 czerwca 2009
CHOROBA NIE WYBIERA
p.s czym sobie zasłużyłam na dodanie do znajomych ???
niedziela, 21 czerwca 2009
BRAK SŁÓW
czwartek, 18 czerwca 2009
DYŻUR, MRÓWKI I SPÓŹNIALSCY
p.s chyba jakiś remont nad moją kwartirą walą, kują hałasują. Boskoooo..
wtorek, 16 czerwca 2009
WYLOT - PRZYLOT -INFO czyli początek tygodnia
Dziś strasznie gorąco, może nawet nie tyle gorąco co duszno. Ciągle chce mi się pić a zapasy wody i coca-coli w lodówce powoli się kończą. Dziś na spotkaniu pytanie z serii moich ulubionych " czy za lodówkę, klimatyzację i telewizor też się płaci ? " No..jasne, że się płaci. W lodówce siedzi arab i zbiera za każdorazowe otworzenie drzwiczek do lodówki, tym samym pilnuje czy używa Pani klimatyzacji i ogląda tv. Co za ludzie, pani ewidentnie wyłączyła na czas pobytu szare komórki. Teraz czas na relax..położę się na łóżku i poczytam ostatnio zaczętą książkę pt.Minaret. Jutro dyżury i City Tour, najgłupsza wycieczka pod słońcem.
niedziela, 14 czerwca 2009
NIEDZIELNA NUDA
Kilka razy wychodzili z lotniska bez bagaży i byłi święcie przekonani, że bagaże już są w autokarach. Obowiązkowe przywitanie „Jak to dobrze..nareszcie ktoś mówi po Polsku” i moja ulubiona odpowiedź „ a w samolocie nikt nie mówił” przy ponad 100 osobach z Polski i 5 osobach obsługi arabskiej ? Ojj te pachoły pachoły..gorzej jak z dziećmi. Zakręceni jak drzwi od poczty. Kilku takich pamiętam do dziś np. Panią Barbarę R., która w Tunezji za wszelką ceną chciała udać się na mszę po polsku w niedzielę a ja miałam się dowiedzieć, gdzie co jak i kiedy. Mało tego Barbara R. wydrukowała sobie plik kilkudziesięciu stron z informacjami z internetu i punkt po punkcie sprawdzała informacje, męcząc mnie przez cały tydzień. Dopadła mnie raz podczas kolacji ( to też uwielbiam), stałam z talerzem przez 20 min ( później już zimnym) a Barbara nadawała…uznała, że jestem niedostępna dla turystów i powinnam być do dyspozycji 24 h na dobę. Lekko wkurzona powiedziałam jej, że do tego służą dyżury każdego dnia, ale B. nigdy z taką formą kontaktu z rezydentem się nie spotkała. Zaproponowałam również kontakt telefoniczny na co B. z oburzeniem w głosie zapytała : „NO PANI JEST CHYBA ŚMIESZNA, CZY MYSLI PANI ZE BĘDĘ DZWONIŁA DO PANI ZE SWOJEGO PRYWATNEGO TELEFONU?” w odpowiedzi usłyszała : „ No nie, z mojego” odwróciłam się i poszłam. B. czepiała się o wszystko, w hotelu też goście raczej unikali jej towarzystwa i ostrzegali mnie kiedy B. była w pobliżu. Było dużo śmiechu gdy przed wyjazdem kilka osób zaczęło opowiadać o programach w TV ( których faktycznie nie było ) czego B. nie skontrolowała. Zachwycali się nowościami i jakością ponad 20 polskich programów, gdzie w hotelu nie było nawet polonii. Ojj..Mam nadzieję, że nie spotkam nigdy Barbary R. Jak to się mówi w Egipcie inshaallah ( jeśli Bóg pozwoli )
Wieczór pracowity, listy przylotowe, koperty i inne atrakcje..brrr..
sobota, 13 czerwca 2009
MAM INTERNET
Dzisiaj dzień wolny – będę leniuchować i patrzeć w niebo. Zaraz śniadanko i może na plażę ??? Stałam się od dwóch dni szczęśliwą posiadaczką intenetu na usb i wprawdzie dostęp mam utrudniony, ponieważ zasięg łapię tylko na podłodze pod drzwiami mojego pokoju to i tak się cieszę, że mam dostęp do świata. Do póki mrówki nie będą śmigać jest dobrze, wyłożę sobie kocem i będzie elegancko. No kończę na teraz idę coś przekąsić..Jak to człowiek może zgłodnieć przez noc – nieprawdopodobne.
sobota, 6 czerwca 2009
HURGHADA po przyjezdzie
Obiecalam wiec pisze. Niestety bedzie bez polskich znakow bo na komputerze z ktorego korzystam nie ma takich udogodnien, a nawet jesli sa to ja nie umiem sobie z tym poradzic. W hurghadzie bardzo cieplo. Kazdego dnia temperatura przekracza 35 stopni i jak tak dalej pojdzie usmaze sie jak jajko. Pierwszy tydzien spedzialam w Hurghadzie w stary mieszkaniu, a pozniej sytuacja drastycznie sie zmienila i aktualnie mieszkam w Safadze w hotelu Menaville. Zaczelam prace juz w 3 dniu pobytu w Hurghadzie. Turysci w miare normalni ale oczywiscie sa i mniej rozgarnieci i tacy, ktorym brakuje piatek klepki. W Safadze na nude narzekac nie moge. PRacy bardzo duzo, a po tym jak zostalysmy tylko dwie na destynacji co raz to wiecej dodatkowych obowiazkow. Byly juz chwile zwatpienia i lzy ale dzisiaj leniuchuje bo mam dzien wolny, na ktory czekalam z utesknieniem.
Chcialam wybrac sie na wybory jutro w Hurghadzie, ale w natloku pracy nie zdazylam sie zapisac i przez to glosowac nie moge - szkoda. W ostatnia sobote spieklam sobie okropnie plecy i nie moglam sie oprzec, spac i wyprostowac przez kolejne kilka dni. Oprocz plecow spieklam tez noge od kolana po stope ( dodam ze noga tylko prawa) podczas ceremonii smarowania mleczkiem z filtrem cos mi przeszkodzilo i o drugiej nodze zapomnialam. Na dyzury nosze spodniczke i wygladalam jak Polska flaga, jedna noga czerowona jak burak druga biala. Dzisiaj juz troche lepiej to wyglada. Jak zwykle w egipcie dokucza mi wszechobecny kurz, takze od razu zaopatrzylam sie w krople do oczu i kropie zamiast 3 kropli dziennie chyba z 33. Drapie sie ciagle i nawet nie moge wytuszowac rzes bo zapomne i znowu sie rozmaze jak to juz raz uczynilam.
W poniedzialek kolejne pacholy przylatuja, samolot znowu opozniony i bedzie zadyma, bo to przeciez ja specjalnie opozniam samolot i wydaje polecenia przewoznikowi coral blue. Masakra - pacholy jeszcze nie wiedza, jak sie dowiedza jutro to zywa ze spotkania nie wyjde. Wiekszosc sie bedzie cieszyc, ale beda i tacy ktorzy musze isc w poniedzialek do pracy a przyleca do Polski dopiero we wtorek nad ranem. Znowu sie trzeba bedzie tlumaczyc i rozkladac rece, bo przeciez nic na to poradzic nie moge. Ale pacholy mysla jak zwykle inaczej. Ojj..cos mi ostatnio podpadaja. Malo tego, musze robic najglupsza wycieczke w swiecie pt. city tour. Wycieczka do miasta mega nuda..zbieranie ludzi po hotelach 2 godz w jedna 2 godziny w druga strone potem Meczet a wlasciwie trzeba sie przedzierac przez gruzy i uwazac zeby nie wpasc do srodka wielkiej wykopanej dziury, tez mi przyjemnosc ogladac remontowany meczet ( masakra), Potem kosciol koptyjski tez nuda, sklep z pamiatkami i permuferia. Dwa ostatnie punkty sa typowym sposobem na wciskanie ludziom kitu i aby tylko miec jak najwieksza sprzedaz, bo w koncu ma sie z tego prowizje. Pobilam chyba wszystkie rekordy jesli chodzi o sprzedaz. W perfumerii zero a w pamiatkach moze z 5 dolarow. hehe nie lubie wciskac ludzikom kotow z gipsu i bananowych papirusow. Aaa.. jeszcze cos mi sie przypomnialo. Stoje i czekam pod pamiatkami na pacholy i calkiem sypatyczna parka podpytuje o rozne rzeczy..ile juz tu jestem czy znam arabski jak sie tu mieszka i pracuje..po kilku minutach rozmowy mowia : " a skad Pani jest" mysle sobie - powiem ze z Kedzierzyna to padnie pytanie a kolo jakiego duzego miasta jest owy Kedzierzyn ?, ale ide za ciosem i odpowiadam " z Kedzierzyna", oni patrza na mnie jak zakleci, nie odpowiadajac ani slowem, mowie zartujac " co moze wy tez"? - pokiwali glowa ze tak. Myslalam ze wypadne z butow. Hehe prosze..jaki swiat maly. Pewnie gdybym dalej ciagnela temat okazalo by sie ze to jacys dobrzy znajomi moich rodzicow dziadkow itp.
Tydzien pelen niespodzianek i nieprzespanych nocy. Powoli przyzwyczajam sie do mieszkania w hotelu i ze mam jeden wieczny dozywotni niekonczacy sie dyzur. Ale taka juz moja praca :)
Nie dotarlam jeszcze do kawiarenki internetowej w Safadze, ale moze w przyszlym tygodniu sie uda. Przesylam sloneczne pozdrowienia i trzymam kciuki za dziewczyny na sesji.