Dzień wcale nie zaczął się miło. Sprawcą mojego humoru był komórkowy budzik, który dzwonił jakby mu zmieniano obudowę na nową bez jego zgody. Kąpiel - hmm..od dwóch dni w zimnej wodzie ale da się przeżyć taki dyskomfort. Dobrze, że jest się gdzie wykąpać i że w ogóle jest woda. Wychodząc na dyżur a wcześniej na śniadanie, zadzwonił telefon. Wróciłam się by odebrać - jak się okazało niepotrzebnie. Pan dzwoni do mnie do pokoju o 9 rano, żeby zapytać o możliwość nurkowania i czy się schodzi do wody z Panią Magdą ( naszym nurkiem ) czy z beżowymi ?? Wizja mojego śniadania powoli odchodzi w zapomnienie..musiałam ukrócić rozmowę i zaprosić miłego Pana na dyżur, który zaczynałam za 20 min. Biegiem na śniadanie, dwa kęsy bułeczki z masłem i dżemem, łyk herbaty i już zwarta i gotowa czekałam aż naród przybędzie. Naród złaził się nieregularnie. Pojawił się Pan od nurkowania i Pani od wymiany pieniędzy, Pani pierdoła i ludzie od mrówek. Nurkowanie sprzedane rach ciach, zapomnieli biletu tacy kurka marzyciele na wakacjach, a głowa dynda nie przydaje się w żadnym wypadku. Po nurkach Pani, której w banku nie chcieli wymienić 100 amerykańskich dolarów, hmm..strasznie, straszne bym mogła powiedzieć. Pani pierdoła z Panem absztyfikantem zapukali wczoraj do drzwi mego pokoju..skąd mają takie info gdzie mieszkam ??? Pani dostała biegunki i lekarz zaaplikował w pupcię zastrzyk, przeszło jak ręką odjął - leków przepisanych od doktora oczywiście nie wykupili, bo po co, faszerują się nifuroksazydem - bez komentarza, przecież wiedzą lepiej co im pomoże egipskie czy polskie specyfiki...Kolejni do golenia to rodzinka 5 osób, zgodnie w komplecie przybyli na dyżur. Pytanie 1. "bo my mamy darmową wycieczkę" otwieram listę przylotową, sprawdzam jedyną możliwą darmową wycieczkę czyli City Tour, który był wczoraj i informuję, że owszem macie Państwo wycieczkę gratis ale następna będzie za tydzień w środę, a o ile się nie mylę w poniedziałek będą już w Warszawie jako, że przyjechali na tydzień. Starsza Pani z biustem gigantem zaczyna wydzierać japę, że powinnam ich poinformować, uświadomić o możliwości wyjazdu i wszystkim innym..hmm.. pytam, czy były Panie na spotkaniu informacyjnym we wtorek ??? Zdziwione moim pytaniem, mówią że NIE. No cóż wszystkie osoby z infa pojechały na darmową wycieczkę, a jak ktoś ma cały system spotkania informacyjnego w czterech literach, którego dla siebie przecież nie robię to tym bardziej nie zasłużyłam sobie na jazgot na moją osobę od cycatej baby. Po chwili padło pytanie nr 2. mrówki, że to jest jakiś skandal, żeby za tyle pieniędzy jakie wydali na wakacje ( tydzień 800 zł) stado mrówek opanowało pokój i wchodziło nawet do łóżka. Taaa..jasne i co jeszcze w całym hotelu są mrówki i tam gdzie są obsługa pryska śmierdzącym psikaczem i żadna mrówka tego nie przeżyje. Zaproponowałam zmianę pokoju, ale co się musiałam nasłuchać to moje. Nie lubię takich wyniosłych osób, myślą że rezydenta to można zjechać z góry na dół, bo po to on jest. Na zakończenie pierwszego dyżury powróciła kobieta od wymiany pieniędzy, wyciągnęła z torebki delikatnie zdewastowany pilot od telewizora, żeby oczywiście się nie okazało, że to ona go uszkodziła i nie daj Bóg trzeba będzie na koniec zapłacić za wyrządzoną szkodą. Ufff..godzina minęła i jadę do kolejnego hotelu. W drodze dzwoni do mnie Magda - nasz nurek. Mówi, że jacyś moi goście chcą mi coś przekazać. Zaczyna dziewczyna a kończy jej gach, znowu opierdziel tym razem za to, iż sami się nie pojawili na zbiórce a ja nie czekałam. To, że mieliśmy przez nich opóźnienie 25 minut bo nie raczyli się zjawić przy recepcji ani w lobby barze ani przed hotelem ani za hotelem ani nigdzie indziej o wyznaczonej godzinie to jest nie ważne. Zdążyłam wysłać do nich wiadomość do pokoju, zadzwonić kilka razy, przeszukać pół hotelu i poddenerwować ludzi czekających w autobusie. Oczywiście to też jest moja wina bo ONI czekali. Tylko ja ich nie wzięłam. Hm,.. 9 innych osób tak, tylko ich nie. Bardzo mi przykro. Jutro przyjdą na dyżur będzie awantura na całą recepcję. Wróciłam do hotelu boli mnie dziś głowa i marzę o czymś słodkim..jakiś batonik, ciasteczko cokolwiek..no nic trzeba wybrać się do marketu bo słodkiego mi się chce.
p.s chyba jakiś remont nad moją kwartirą walą, kują hałasują. Boskoooo..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz