niedziela, 14 czerwca 2009

NIEDZIELNA NUDA

Dzisiejszy dzień nazwałabym nudnym, a nawet mega nudnym. Info o wylocie było już wczoraj wywieszone i większość gości zdążyła już zakodować zmianę. Jedni się cieszyli drudzy mniej ze względu na osobiste sprawy, plany, pracę itd. Dyżur w Menavillu potem Royal Makadi i Nabila. Widziałam się z Kubusiem z Sak and Fak i opowiadał historie swoich pachołów a ja sikałam po nogach. Zepsuł się autokar, podstawili drugi, który się spalił. Cóż peszek jak to się mówi. Hehe ale i tak najśmieszniejsze było jak jechał z lotniska z turystami siedząc na miejscu dla pilota ( gorąco tam zawsze jak w piekle od przedniej szyby) i w pewnym momencie poczuł, że coś mówiąc brzydko - śmierdzi..odwrócił się i zobaczył szarą smugę spalenizny i wszystkich turystów z glowami w koszulach, bluzkach tak aby było widać tylko oczy i czoło, heh zatrzymał autokar i kazał wszystkim wysiąść. Kierowca polał koła wodą przewietrzyli autokar i pojechali do hotelu. Na pytanie Kubusia, dlaczego nikt nie powiedział, że w takich warunkach nie da się jechać i trzeba by coś z tym zrobić odpowiedzieli „ bo chcieliśmy zdążyć na kolację” . To są właśnie pachoły. Zero myślenia, bo przecież są na wakacjach, a rezydent jest po to żeby myśleć za nich.

Kilka razy wychodzili z lotniska bez bagaży i byłi święcie przekonani, że bagaże już są w autokarach. Obowiązkowe przywitanie „Jak to dobrze..nareszcie ktoś mówi po Polsku” i moja ulubiona odpowiedź „ a w samolocie nikt nie mówił” przy ponad 100 osobach z Polski i 5 osobach obsługi arabskiej ? Ojj te pachoły pachoły..gorzej jak z dziećmi. Zakręceni jak drzwi od poczty. Kilku takich pamiętam do dziś np. Panią Barbarę R., która w Tunezji za wszelką ceną chciała udać się na mszę po polsku w niedzielę a ja miałam się dowiedzieć, gdzie co jak i kiedy. Mało tego Barbara R. wydrukowała sobie plik kilkudziesięciu stron z informacjami z internetu i punkt po punkcie sprawdzała informacje, męcząc mnie przez cały tydzień. Dopadła mnie raz podczas kolacji ( to też uwielbiam), stałam z talerzem przez 20 min ( później już zimnym) a Barbara nadawała…uznała, że jestem niedostępna dla turystów i powinnam być do dyspozycji 24 h na dobę. Lekko wkurzona powiedziałam jej, że do tego służą dyżury każdego dnia, ale B. nigdy z taką formą kontaktu z rezydentem się nie spotkała. Zaproponowałam również kontakt telefoniczny na co B. z oburzeniem w głosie zapytała : „NO PANI JEST CHYBA ŚMIESZNA, CZY MYSLI PANI ZE BĘDĘ DZWONIŁA DO PANI ZE SWOJEGO PRYWATNEGO TELEFONU?” w odpowiedzi usłyszała : „ No nie, z mojego” odwróciłam się i poszłam. B. czepiała się o wszystko, w hotelu też goście raczej unikali jej towarzystwa i ostrzegali mnie kiedy B. była w pobliżu. Było dużo śmiechu gdy przed wyjazdem kilka osób zaczęło opowiadać o programach w TV ( których faktycznie nie było ) czego B. nie skontrolowała. Zachwycali się nowościami i jakością ponad 20 polskich programów, gdzie w hotelu nie było nawet polonii. Ojj..Mam nadzieję, że nie spotkam nigdy Barbary R. Jak to się mówi w Egipcie inshaallah ( jeśli Bóg pozwoli )
Wieczór pracowity, listy przylotowe, koperty i inne atrakcje..brrr..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz